Dzisiaj, w dniu 23 sierpnia 2018 odbyła się w Warszawie rozprawa sądowa w naszej „wojnie” o ekrany na S5. Ze strony gminy („Nasi”) uczestniczyła Z-ca Wójta Pani Hermann wraz z Panią adwokat – jako skarżący. Wspiera ją strona społeczna: w rozprawie uczestniczył nasz kolega ze stowarzyszenia „Integracja” Maciek Łamasz. Ze strony pozwanej („źli”) byli przedstawiciele ministerstwa infrastruktury i GDDKiA. Dzisiaj trwały przesłuchania stron, czyli robocza prezentacja argumentów.
Zarzuty gminy (i nasze), to w największym skrócie niedotrzymanie, a w niektórych aspektach celowe złamanie, procedur prawnych przez organy państwowe, bez czego nie byłoby możliwe usunięcie ekranów z uzgodnionego społecznie, zatwierdzonego i obowiązującego projektu.
W opinii Maćka Łamasza, sąd oczekiwał od stron przede wszystkim uzupełnienia i dopowiedzenia zagadnień przedstawionych w aktach sprawy. Ponadto sąd dość dokładnie dopytywał przedstawicieli ministerstwa o podstawę prawną (konkretny przepis) wydanej decyzji zmieniającej ZRID. Próby powtarzania przez ministerstwo argumentów, które pojawiły się wcześniej w toku postępowania administracyjnego, były kwitowane przez sąd stwierdzeniem, że sąd zapoznał się dogłębnie z aktami sprawy i zna te argumenty.
Przedstawiciel stowarzyszenia podkreślił, że podziela zarzuty zgłoszone przez gminę. Ponadto zwrócił uwagę sądu na bardzo ważne aspekty sprawy.
Przede wszystkim S5 jest efektem wieloletnich prac i konsultacji społecznych, w wyniku których osiągnięto konsensus między innymi co do przebiegu trasy i sposobu ochrony mieszkańców przed hałasem. Natomiast zmiany w ochronie akustycznej (redukcja ekranów) próbowano wprowadzić niejako „tylnymi drzwiami” i „po cichu”, co należy uznać za złamanie przez GDDKiA zawartej wcześniej umowy społecznej z mieszkańcami.
Kolejnym aspektem jest fakt, że uzyskane w maju 2012 roku pierwotne pozwolenia na budowę (ZRID) jest zgodne z obowiązującymi przepisami prawa. Spełnia nowe normy akustyczne, wprowadzone na jesieni 2012 r., ponieważ normy określają maksymalne poziomy hałasu w środowisku. Zatem – wbrew temu co twierdzi – GDDKiA nie była zobowiązana do zmiany projektu, która wynikałaby ze zmiany normy „hałasowej”. W rzeczywistości likwidacja ekranów wynikła z chęci wprowadzenia przez GDDKiA oszczędności, których niestety do dzisiaj nie jest w stanie wymiernie wykazać.
Po trzecie, wydawana pod koniec 2015 roku decyzja zmieniająca ZRID de facto była oparta na w dużej mierze nieaktualnych danych. W obliczeniach hałasu bazowano m.in. na wynikach Generalnego Pomiaru Ruchu przeprowadzonego przez GDDKiA w 2010 r., kiedy ruch kołowy w aglomeracji wrocławskiej przestawiał się zupełnie inaczej. Wtedy nie było jeszcze m.in. trasy A8 (autostradowej obwodnicy Wrocławia), która połączyła północ aglomeracji z autostradą A4. Tymczasem w 2015 r. GDDKiA była już w posiadaniu nowych wyników Generalnego Pomiaru Ruchu za rok 2015, ale nie uwzględniono ich w nowej decyzji środowiskowej i przy zmianie decyzji ZRID.
Pani Wójt zwróciła uwagę na argumentację strony ministerialnej. Ministerstwo upiera się, że ekrany zostały usunięte w powodu oszczędności ekonomicznych. Jednocześnie użyło retoryki „co znaczy 10 tyś. mieszkańców gminy w porównaniu do 40 mln Polski”. Zarazem – odmawia podania kwoty oszczędności, nawet szacunkowo. Jedyne wiarygodne dane uzyskane od ministerstwa w interpelacji poselskiej w odniesieniu do planowanych pierwotnie ekranów to zaledwie około 1,5% wartości całości prac na odcinku naszej gminy. To mniej więcej kwota za jaką wyremontowano właśnie siedzibę oddziału GDDKiA we Wrocławiu. Oszczędności w stosunku do wartości prac są naprawdę minimalne – zaoszczędzono na każdym z nas w gminie zdecydowanie mniej niż 800 złotych (na osobę). A argumentacja ministerstwa użyta w trakcie rozprawy zatrąca urzędniczą arogancją.
Sąd poinformował, że ogłoszenie wyroku odbędzie się 6 września o godz. 12:00.
Temat (braku) ekranów jest jednym z ważniejszych i wspólnym dla większości mieszkańców w Wiszni Małej, dlatego jako stowarzyszenie „Integracja” zarówno działamy sami jak i staramy się wspierać władze gminy w trudnej walce przywrócenie ekranów. Dziękujemy Maćkowi (pewnie nie raz jeszcze) – poświęcił cały dzień i poniósł koszty.
Jest to również ważne w aspekcie nadchodzących wyborów samorządowych. Z naszego doświadczenia wynika, że najważniejsze sprawy w naszej gminie powinny być ważniejsze od preferencji wyborczych – w naszym wspólnym interesie. Myślę, że do takich spraw na pewno należy walka o przywrócenie ekranów na S5 w naszej gminie.
Redakcja informacji
Jerzy Drozd